2005.06.20 - Miot 'D', czyli efekt współpracy polsko-słoweńskiej
2005.05.25
Dzisiaj byliśmy w Zielonej Górze na USG. Beli zdecydowanie nie podobało się, że wygolili jej brzuch (taką piękną sierść tam wyhodowała, a teraz na brzuchu wygląda jak pudel). Okazało się, że są powody, dlaczego Belka robi się coraz bardziej okrągła, mimo, że warstwa tłuszczyku na żeberkach stałe maleje...
Maluchy są już widoczne I to całe stadko, więc nie udało się ich policzyć... Teraz jeszcze tylko niecałe 4 tygodnie.... I Bell będzie mogła wreszcie sama sprawdzić się w roli matki, a nie tylko pracować na cudze szczeniaki...
2005.06.06
Są wreszcie fotki.... Merry Bell miała golony brzuch do USG, więc i efekt wizualny jest mniejszy niż był u innych suczysk..
Jak narazie Belka robi się jak pączuś, ale formę dziewczyna nadal ma.... Co dwa-trzy dni robimy sobie kilkukilometrowy spacer (czasem na rowerach) i dziewczyna dzielnie dotrzymuje kroku.. A nawet potrafi śmignąć tropem lisa... W każdym razie pilnujemy, aby się nam zbytnio nie rozleniwiła, bo dobra forma będzie jej potrzebna szczególnie teraz..... Zresztą sama chętnie z nami idzie, bo obecnie ma szlaban na wyjazdy i mimo, że protestuje organizując w aucie strajk okupacyjny, musi zostawać w domu, a jeździ jedynie Jolka, Ali i Balrog...
Wczoraj Belka przeszła samą siebie - poszliśmy na ogród cyknąć kilka fotek. Bela została w domu. Chyba poczuła się opuszczona, bo podeszła do bramki...hop (1.7m)...i już była zadowolona z nami.... Teraz musimy jej bardziej pilnować, aby nie wpadło jej do głowy ponowne udawanie kota...
Dziś wreszcie ustawiliśmy Belce jej "wilczą nore" - siedzi w środku jak dama i pilnuje wejścia. Balroga wpuściła do środka - pewnie zagra on niedługo role dobrego wujka. Ale Botisowi oberwało się za nadmierną ciekawość (ma u Beli minusa za to szczypanie i będzie się musiał chłopak napracować, aby Belka ponownie go polubiła ).
2005.06.07
Swojego czasu pisałam, że Wiewiór stale przesiaduje u mnie pod nogami..... Potem Ali zaczęła się wymieniać z Belką.... Ale teraz ani jedna, ani druga nie chce ustąpić. Wszystko by było OK, gdyby nie powiększające się rozmiary Belki - czasem muszę spod Beczusi wyciągać zgniecionego Wiewióra, bo zaczyna mu brakować powietrza...
(i ja mam tam jeszcze wcisnąć swoje nogi..i krzesełko )
2005.06.20
No Belka popisała się niemiecką precyzją - wszystko było wzorcowe... Czyli tak: 63. dnia ciąży (u nas zawsze to ten dzień), we wczesnych godzinach porannych (tak jak większość suczek) Belka urodziła "średnią rasy", czyli 5 szczeniaków.... Dziewczyna spisała się na medal - wyrobiła się w ekspresowym tempie i wszystko zajęło jej jedynie 1:15h.... W zasadzie starała się trzymać też średniej ilości psów i suczek w miocie, ale tu sami zamieszaliśmy fundując jej późne krycie i zamiast 2 suczek mamy: 4 pieski i jedną suczke....ale mała nadrabia charakterkiem...
Mama i małe czują się świetnie (właśnie sobie odsypiają). Merry Bell okazała się prawdziwą wilczycą - o szczeniaki stara się wzorcowo, jest bardzo delikatna - nawet raz nie musieliśmy wstawać i kontrolować, czy aby jakiegoś małego nie przycisnęła... Fotek dobrych nie będzie, bo poszła nam zewnętrzna lampa, a Belka odwróciła się dodatkowo tyłem (dla stada to był istny serial brazylijski - wszystkie Bure stawiły się w komplecie i cały czas obserwowały). Oni to starzy wyjadacze i wiedzą o co idzie, ale Botis nadal nie może dojść do siebie, że jest wujkiem....
2005.06.21
Wszystkie maluchy są takie KOCHANE... Dlatego tym razem Przemek zastanawiał się nad Danonkami, Dudusiami, itp, ale w porę przyblokowałam jego wyobraźnie...
I jeszcze Merry Bell w wersji "Kurcze, to moje?!?!", ew. Merry Bell i "My precious"
Na pierwszy rzut oka nie da się poznać, która to suczka - aby je rozróżnić muszę brać małe na ręce i sprawdzać znaczenia na łapkach... Choć już zaczyna być widać u małych różnice w odcieniach, ale jeszcze nie na tyle, aby je w ten sposób odróżniać...
W chwili obecnej szczeniaczki są jeszcze mało interesujące - cały dzień tylko jedzą i śpią. Nuda.... Dlatego nie wiem co Balrog w nich widzi ciekawego....
2005.07.01
Długo nie pisałam, ale ostatnio mam zajęte całe dnie.... Dopiero teraz zaczynają mi się (częściowo) wakacje....
...Małe rosną zdrowo. Są grzeczne, że aż miło patrzeć - tzn nadal "gadają" i czasem się "awanturują", ale głównie chodzi miejsce przy mleczarni lub wyścigi do najlepszego miejsca. Zaczynają być widoczne różnice w umaszczeniu i trochę w wyglądzie, z charakteru narazie nic: wszystkie są milusińskie, uwielbiają być smyrane - cieszą się wtedy jak małe dzieci. Ogólnie widać, że humor im dopisuje. Krótko mówiąc są śliczne: takie okrągłe, zezowate, czołgające się baryłki.... OK, nie są baryłkami, czołganie zaczyna mieć coś wspólego z chodzeniem i zeza też nie mają - choć skośne, niebieskie oczy sprawiają takie wrażenie... Bardziej niż psy przypominają mikro-niedźwiedzie....
Kilka dni temu pootwierały oczy, więc pyszczki nabrały wyrazu - pewnie jutro uda się nam pstryknąć kilka nowych zdjęć....
Co do Belki, to nadal jest wzorową mamą - małe są czyściutkie i najedzone, a w "wilczej norze" jest wzorowy porządek. Tylko Burym zaczynają puszczać nerwy, bo ile można czekać, aby małe opuściły gniazdo...? Już teraz chętnie rozpoczęłyby opieke. Niestety Belka ma inne zdanie na ten temat.... Czyli bycie mamą jeszcze się jej nie znudziło...
2005.07.03
...no i stało się. Dziś po raz pierwszy zostałam ugryziona. A raczej mlaśnięta.... I nie będę wytykać palcem przez kogo.... W każdym razie w stadku jest jedna taka, co dała sygnał do ataku na hodowce.... Krótko mówiąc: małe zaczynają już kontaktować się ze światem - mniej więcej widzą, potrafią się cieszyć i nawet zaczynają zaczepiać i zachęcac do zabawy. Są w stanie wytrzymać tak jakieś trzy minuty, a potem zapadają w sen....czasem nawet w połowie wykonywanej czynności...
Zaczynają już robić wyścigi, aby uciec z nory - wystarczy uchylić drzwiczki... (narazie małe mają szlaban, po podłoga śliska, ale na dniach wniesiemy dla nich dywan, to będą mogły sobie pochodzić). Co do chodzenia, to chodzą już na czeterech łapach, czyli bez użycia brzucha....
Oczywiście stale jadą na mleku Belki, ale wczoraj po raz pierwszy posmakowały mięsa. I chyba im się spodobało...
Coraz wyrażniejsza staje się też różnica w odcieniach - dwa pieski są jaśniejsze, dwa ciemniejsze, a Dewi jeszcze nie może się zdecydować...
Fotki będą później, bo zaraz bierzemy Merry Bell i robimy sobie wycieczkę nad stawik na kąpiel dla psów....
2005.07.14
Różnice między szczeniaczkami? Narazie jest kilka "naj..", ale nie układa się to tak, że wszystkie "naj.." należą do jednego psa. I tak:
- DRACO - największy stróż (ew. teraz największy rudzielec )
- DAIMON - najdłuższa sierść
- DEWI - najładniejsza głowa (bo suczka? )
- DRAIG - najlepsza maska
- DAGAN - najszybszy biegacz
Są jeszcze: naj. szczekacz, naj. wyjec, naj. oko, naj. ucho. najżarłoczniejszy, itd, itp.... Ale jeszcze potrzeba z tydzień, aby wszystko się wyklarowało...
Najnowszy zestaw szkodników
2005.07.15
Dziś małe uczyły się wypasania kóz, ale ZDECYDOWANIE lepiej szło im tropienie....
Najlepszy okazał się Draco (cóż za zapał i nieustępliwość! ). Poza tym małe poznały nowe osoby - goścmi zajęła się Dewi, bracia jedynie obserwowali i ustalali słabe punkty przeciwnika.... Potem była przerwa na sen, a jak tylko maluchy się obudziły zrobiliśmy im kolejny test z odkurzaczem, czyli sprzątaliśmy im "wybieg" - ani jeden nie okazał strachu (aby było trudniej daliśmy Belce wolne, tak, aby małe musiały polegać jedynie na sobie i odkurzaliśmy nie tylko obok, ale i w środku). Potem jeszcze zabawa z Balrogiem - zawsze podziwiam tą delikatność psów, biorąc pod uwagę jaki użytek potrafią robić ze swoich zębów... Na dziś koniec wrażeń - jutro robimy powtórke z rozrywki... Czyli idziemy na spacer straszyć kozy....
Dewi - "Śpieeeewać kaaaażdy mooooże!"
2005.07.16
To już będzie koniec opowieści, bo niedługo wyjazd na obóz - najpierw do Czech, potem do Słowacji. Maluchy oczywiście jadą z nami. A zaraz po powrocie jadą do nowych domów....
- Aby odpowidać zaloguj się lub utwórz konto
- 5471 odsłon
Odpowiedzi