2008.11.14 - 'Ł'omatko dzieci Corka i Juvart już są....
O tym co pisze łatwo jest się przekonać na pierwszej lepszej większej wystawie w Polsce - w klasie championów zobaczymy zarówno typowe, pewnie siebie, bardzo wilcze psy tej rasy (czyt. doskonałe wilczaki) jak i, wydawałoby się, przedstawicieli innego gatunku - psy o 'owczarkowatym' wyglądzie nie mające w sobie nic wilczego, wystraszone i niechętne do kontaktu z ludźmi (które wilczakami są jedynie dlatego, że mają rodowód - na tym kończy się podobieństwo do tej rasy)...
Także nowym hodowcom łatwo jest się zagubić - jedynie długoletnie doświadczenie, stały kontakt z właścicielami i hodowcami pomaga zebrać wszystkie informacje, ale także ploteczki, o których w internecie nie przeczytamy ani słowa (o reproduktorach przekazujących wady genetyczne, problemy ze stawami, czy strachliwy charakter). Niestety zbyt często kryterium wyboru są fotki z internetu (poprawiane w PhotoShopie), dane o prześwietleniach z bazy danych (która nie obejmuje psów operowanych na stawy i gdzie niestety hodowcy ukrywają chore psy, a publikują jedynie wyniki tych zdrowych). Zbyt często hodowcy ulegają namowom właścicieli reproduktorów - a wiemy, że każda sroczka swój ogonek chwali, nawet jeśli ogonek jest słaby i mocno wyskubany..
Z wilczakami jest jak z dobrym francuskim winem.... To co reklamowane na prawo i lewo jest zwykle zaledwie przyzwoite, prawdziwe skarby są często ukryte w małych domowych piwniczkach na małych domowych plantacjach. To samo dotyczy wilczaków - w Czechach i na Słowacji jeżdżenie na wystawy nie jest popularne i często wspaniałe psy spędzają swoje życie w domowym zaciszu. Jedynie jeżdżenie na obozy, szkolenia, bonitacje i spotkania pomaga wyłapać takie perełki... Jedynie aktywny, doświadczony hodowca jest w stanie je odnaleźć...
My po raz kolejny nie polecieliśmy na tanie chwyty reklamowe, nie wzięliśmy psa rozreklamowanego, ale psa, który RZECZYWIŚCIE ma doskonały charakter, doskonały wygląd, doskonałe zdrowie i doskonały rodowód. I był to przemyślany wybór, bo sięga 10 lat wstecz....
W roku 1998 przyszła na świat półsiostra naszego Boltona - Bonie Mrazivé ticho. Córka Adona Irpruša - jedynego czeskiego psa, który w tamtych czasach był w stanie konkurować ze słowackimi psami i uzyskać tytuł Championa Słowacji. Bonie poszła w ślady ojca... W czasach, gdy szaleliśmy z Jolly po czeskich wystawach była to jedyną suczką, która stanowiła dla nas poważną konkurencje... Już wtedy mieliśmy ją na oku - piękna, świetnie się prezentująca, z doskonałym charakterem... I nie uległo to zmianie - jeszcze teraz prawie 11 letnia Boni jest równie piękna jak za młodu i pewnie nie raz dałaby popalić o wiele młodszym konkurentkom, gdyby tylko startowała w klasie championów...
Bonie była założycielką hodowli 'Stín vlka' - to właśnie taka mała domowa winnica, która jak zaraz pokażę może być określana mianem jednej z najlepszych czeskich hodowli - i to pewnie plasując się w pierwszej trójce. Bonie miała w życiu 3 mioty, każdy interesujący, każdy wart uwagi. Wszystkie szczenięta zostały zaprezentowane na przeglądach hodowlanych uzyskując zwykle najwyższe oceny charakteru i eksterieru. Równie wysoki procent jest psów prześwietlonych - z 16 psów przebadano 15 i 93% jest wolna od dysplazji (wynik HD-A i HD-B), a to jest jeden z najlepszych wyników hodowlanych w tej rasie.
Dlaczego w Polsce nikt nie używał tych psów - z jednej strony dlatego, że są to psy młode, które dopiero teraz uzyskują w Czechach prawa hodowlane. Z drugiej dlatego, że inne duże polskie hodowle wolą nabywać w Czechach psy z 'supermarketu' - przeciętnej jakości, ale znane, bo reklamowane...
Pewnie już przypuszczacie dlaczego wybraliśmy Corka.... Dokładnie! To doskonały przykład psa 'Made in Stín vlka'. Ale kolejno..
RODOWÓD:
Jak zwykle wybraliśmy to co najciekawsze i najbardziej unikalne... O matce - Bonie - już pisałam... Ojcem Corka jest Dak Kollárov dvor... Mieliśmy na niego chrapkę już dawno, bo znany był jako reproduktor przekazujący:
- SUPER wyrównany charakter - mówi się, że nawet zerowa socjalizacja nie jest w stanie popsuć jego dzieci
- wysoki wzrost i mocną kość - większość jego synów ma więcej niż 70 cm, ale jest nadal typowa. To ważne, bo bardzo często w tej rasie wysoki wzrost idzie w parze z nietypowym owczarkowatym wyglądem i jedynie nieliczne wyjątki łączą wilczy wygląd i wzrost ponad 70cm. Tak jak właśnie dzieci Daka...
- wilczy wygląd - skośne jasne oczy, krótkie uszy, świetna, obfita sierść i wszystko to co składa się na wrażenie jakie robią te najlepsze CzW
- doskonałe stawy - żaden z potomków Daka nie został wykluczony w hodowli z powodu choroby stawów...
WYGLĄD:
Cork to wysoki pies (70 cm) o mocnej kości - proszę nie mylić mocnej PRAWIDŁOWEJ kości z tak często promowanym, ale nieprawidłowym ciężkim owczarkowatym 'typem' CzW (czyli anemicznymi psami, ze zwisającą skórą i wargami, pomarszczonym czołem i o wyglądzie bardziej kaukaza niż psa sportowego). Zresztą jego zdjęcia mówią same za siebie:
CHARAKTER
Cork to pies idealnie taki jaki powinien być wilczak. Przyjacielski w stosunku do osób, które zna oraz gości... Aż trudno było się od niego odgonić, bo jest bardzo wylewny... Świetnie stróżuje, można go spotkać na szkoleniach i obozach dla psów pracujących TART - to czeski system szkolenia, w którym często widuje się psy policyjne, służb więziennych i firm zajmujących się ochrona... To nie sport, ale prawdziwa praca, gdzie sprawdzają się jedynie psy o stabilnych charakterach. Psy, których 'doskonały charakter' kończy się na tym, że psy nie uciekają z placu szkoleniowego nie mają tam czego szukać...
Charakter ten został potwierdzony na przeglądzie hodowlanym - Cork uzyskał kod Of, czyli 'sangwinik - opanowany' - najlepszy kod charakteru jaki wilczak może uzyskać..
ZDROWIE
A co tu dużo pisać - jak zwykle ZDROWIUSIEŃKI.... innych psów nie używamy... Cork jest oczywiście całkowicie wolny od dysplazji stawów biodrowych HD-A, po zdrowych rodzicach. Wszystkie prześwietlone psy w jego rodowodzie są także wolne od tej dziedzicznej choroby... Nie ma tam żadnego 'trupa w szafie', czyli psów, które były badane, ale wynik ukryty, aby choroba się nie wydała.
CORK & JUVART
Zamiast pisać o miocie słowa 'wybitny, super, doskonały' co może zrobić każdy postaram się pokazać, że akurat w przypadku tego miotu (jak i innych naszych miotów) nie są to zaledwie puste słowa, ale coś poparte faktami... Coś co można nie tylko zobaczyć, ale i udowodnić..
Jakość nigdy nie jest przypadkowa - podstawa uzyskania doskonałego miotu, doskonałych szczeniąt to doskonały rodowód... to nie tylko rodzice szczeniąt, ale także dziadkowie i pradziadkowie... I tak jest w przypadku naszych miotów z których miot Corka i Juvart jest najlepszym przykładem - tutaj znajdziecie rodowód szczeniaczków z miotu 'Ł'
Cork Stín vlka A70 C4 Of R1 P1, A(0/0) |
Dak Kollárov dvor A70.5 Og R1 P1, A(0/0) |
Cézar z Krotkovského dvora CS A67 Og R1 P1, A(0/0) |
Omar z Krotkovského dvora CS A67.5 Of R1 P1, B(1/1) |
Maxa z Krotkovského dvora CS A63 C2 Oh R1 P1 |
|||
Eda Slňava A60 E1 Oi R1 P1, A(0/0) |
Macek z Rosíkova CS A66 E1 Og P1 |
||
Chizma z Rosíkova CS A60 E3 K1 Oh P1 |
|||
Bonie Mrazivé ticho A62 K1 Oh P1, B(0/1) |
Adon Irpruš A69 Oh P1, A(0/0) |
Adon Kanakor CS A69 C2 Of P1, A(0/0) |
|
Fabi Jimili CS Av J5 Ob P3 |
|||
Ajša Dar přírody CS A64 E1 K1 Og P1, A(0/0) |
Ariel Lobos CS A70 D5 Og P3 |
||
Aka z Pačesova sadu CS An E3 M5 Oh P3 |
|||
Juvart z Peronówki VN (sm), A |
Baron spod Ďumbiera A67 Og R1 P1, A(0/0) |
Gaius Dór A66 C2 Of R1 P1, A(0/0) |
Omar z Krotkovského dvora CS A67.5 Of R1 P1, B(1/1) |
Chasa Ruskov dvor CS A60.5 E1 Of R1 P1 |
|||
Dia Kollárov dvor A65.5 Og R1 P1, A(0/0) |
Cézar z Krotkovského dvora CS A67 Og R1 P1, A(0/0) |
||
Eda Slňava A60 E1 Oi R1 P1, A(0/0) |
|||
Jolly z Molu Es A64 Of P1, A |
Ali Reolup A71 K1,3 Og P1, A(0/0) |
Amur z Ďáblova kaňonu CS A66 K1 Of P1, A(0/0) |
|
Bety Zepeř CS A64 E1 K1 Of P1, C(2/2) |
|||
Amálka od Buližníku CS A62 E1 Od R1 P1, A(0/0) |
Abel z Molu CS A70 E1 Of R1 P1, A(0/0) |
||
Asta Břevnovská stopa CS A62 Of R1 P1, A(0/0) |
Co z niego możecie wyczytać? Nieczęsto trafiają się tak doskonałe rodowody - a jak wiadomo genetyka to genetyka, bo 'niedaleko pada jabłko od jabłoni':
- ZDROWIE - w rodowodach szczeniąt Corka i Juvart mamy 3 generacje składające się z psów z najlepszymi możliwymi wynikami stawów - (zielone wyniki A lub A(0/0) oznaczają stawy całkowicie wolne od dysplazji). To samo dotyczy rodzeństwa Juvart i Corka - wszystkie przebadane psy są wolne od tej choroby. I gwarantuje, że nie postępujemy jak niektórzy hodowcy i nie ukrywamy ŻADNYCH (czyt. złych) wyników.... No tak.... my nie mamy czego ukrywać...
- CHARAKTER - tak jak znany jest doskonały charakter psów po Bonie i Daku, to samo można powiedzieć o rodzeństwie Juvart - o dzieciach Jolly i Barona. Doskonale wyrównane charaktery. Dowody? Nie ma testów na 'stabilność' charakteru, ale można się o tym przekonać na pierwszej lepszej wystawie psów - miot 'J' jest wyjątkowy nawet jak na wilczakowe standardy. To z tego miotu pochodzi Jabberwock - najmłodszy polski wilczak, który zaliczył egzamin PT - zdał go w wieku 5! miesięcy.
Takie charaktery nie zaskakują, gdy zerknie się na rodowód - w zasadzie cały składa się z psów z najwyższymi możliwymi ocenami (litery Og, Of i Oh). Mało znajdziecie w tej rasie miotów mogących pochwalić się czymś podobnym...
- WYGLĄD - Corka opisaliśmy. A Juvart? To młoda suczka, która dopiero rozpoczyna swoją karierę wystawową. Jej matką jest Jolly z Molu Es - nadal najbardziej utytułowana suka tej rasy. Ojcem Baron spod Ďumbiera - obecnie najbardziej znany i utytułowany słowacki pies. Przy takich rodzicach nie dziwi ilość osiągnięć, jakie Juvart zgromadziła mimo młodego wieku - Juvart stawała w ringu z najbardziej reklamowanymi polskimi psami i oceniana przez speców od rasy bez problemu wygrywała... Tak samo po wystawach szaleje jej rodzeństwo... A dopiero się rozkręcają..
Taki wygląd też nie bierze się znikąd - w rodowodzie szczeniąt 3 generacje (i praktycznie cały rodowód) to psy, które uzyskały najwyższe lokaty na czeskich i słowackich przeglądach hodowlanych (oceny P1 - u Juvart VN oznacza najwyższą ocenę na przeglądzie młodych). A psy były oceniane przez największe nazwiska w tej rasie.... - RODOWÓD - miot ten jest lekkim inbreedem na miot 'D' Kollarov dvor znany z psów dużych (zdecydowanie powyżej średniej dla tej rasy) i bardzo wilczych (swój wygląd zawdzięczają m.in. ojcu Cézar z Krotkovského dvora). Jest rzeczywiście połączeniem psów z doskonałymi charakterami, eksterierami i zdrowiem... I tego właśnie oczekujemy od tego skojarzenia...
Cork Stín vlka & Juvart z Peronówki
2008.11.12
Czas płynie, a my powoli szykujemy się na nadejście maluchów... Juvart nic nie straciła na energii - szaleje jak wcześniej.... zrobiła się tylko jeszcze bardziej przytulasta...
2008.11.14
Dziś pracowałam do późna w nocy... jak zwykle... Jednak o 4 nad ranem coś mnie obudziło... i całe szczęście, bo mało co, a Ł-obuziaki przyszłyby na świat w moim łóżku....
Ledwo namówiłam Juvart na zmianę miejsca i przejście do jej "nory", a już do grona wilczaków dołączyła pierwsza córa Juvart.... Najpierw młoda mama była zdziwiona 'co to wypadło', ale chwilkę potem położyła się i zaczęła czyścić malucha... Potem szło jak po maśle.... Efekt: 4 pieski i 3 suczki urodzone w czasie 2 godzin.... Niedługo potem małe były wyczyszczone, nakarmione i zadowolone... Chyba nigdy nie przestane podziwiać wilczaków - to wspaniała zdrowa rasa, gdzie suki mają naturalny instynkt i zawsze sprawdzają się u nas jako matki... nigdy nie musieliśmy żadnej pomagać, ani przy porodzie, ani w wychowaniu maluchów...
Wagi i więcej fotek (te o góry to jedynie mała cząstka) dam radę wrzucić niestety dopiero w niedziele....
2008.11.14
Niestety pożegnaliśmy jednego pieska... Czasem życie jest bardzo twarde....
2008.11.19
Powstała wreszcie strona miotu, gdzie będę wrzucać najnowsze wagi maluchów, a w galerii pojawiły się fotki zarówno rodziców (2008.09: 'Ł'-z Peronówki - Cork Stín vlka & Juvart z Peronówki ) jak i najnowsze fotki szczeniaczków ( 2008.11: 'Ł'-z Peronówki ). Kolejne będziemy dodawać co 3-4 dni - do czasu aż małe podrosną, bo teraz szybko się zmieniają. Gdy zaczną przypominać małe wilczaki fotki będziemy dodawać oczywiście częściej....
2008.11.20
Mija szósty dzień, a ja... jestem wyspana, w pełnej formie... Już przy porodzie było widać, że Juvart będzie doskonałą matką - bez problemu zniosła moją obecność (młode matki są zwykle trochę nerwowe). Nie miała nic przeciwko zabieraniu maluchów (do ważenia).
Potem było tak samo - Juvart dawała się namówić na wyjście na dwór, bo wiedziała, że małe są wtedy pod moim nadzorem i nic im nie grozi.
Tak samo było w nocy - zwykle mam odruch budzenia się na każdy odgłos szczeniaczków, ale tym razem wszystko odbywa się tak spokojnie... Juvart już jako szczeniak zauroczyła nas miłym charakterem. Okazuje się, że taka sama jest jako matka - wszystko robi spokojnie, bez nerwów. Małe nie płaczą, budzą się co jakiś czas, aby się najeść, ale i tu odbywa się to w ciszy... Trochę tylko pomruczą... z zadowolenia.
2008.11.23
Wrzuciłam kolejny zestaw fotek maluchów... radzą sobie już całkiem nieźle - coraz częściej stają na nóżkach i w niepamięć odchodzą pełzające dżdżownice... Widać też, że niedługo maluchy zaczną otwierać oczka.
Jedno się nie zmieniło - są cudownie spokojne - przyspieszenia dostają jedynie, gdy przychodzi PARTY TIME, czyli czas na jedzenie...
2008.11.27
W poniedziałek pisałam, że małe niedługo pootwierają oczka... myliłam się.. wieczorem pierwsze już widziały... a dziś widzą wszystkie, więc będzie nowa sesja zdjęciowa...
2008.11.29
Zaczynają się wreszcie rozkręcać... a dla mnie zaczyna się zabawa.... Dziś przy robieniu fotek zostałam przez jednego oszczekana...lub raczej ofukana
Małe coraz częściej przy poruszaniu używają nóg, a nie tylko brzucha. I im lepiej widzą tym bardziej robią się ruchliwe. Na razie siedzą jeszcze w klatce (czyt. norze), ale tylko czekać aż się rozpełzną...
Do galerii dodałam pierwsze fotki widzących maluchów... Na razie nadal niewiele, bo potrzebuję słońca, aby móc narobić fotek odpowiadających rzeczywistości - te kolory maluchów są troszkę przekłamane, bo w realu szczeniaki są bardziej szare (jaśniejsze). Może jutro mi się poszczęści...
2008.12.02
Dzisiaj był szał ciał. Wielkie szaleństwo, bo maluchy dostały po raz pierwszy MIĘSKO... Reakcje zawsze są takie same - sam zapach powoduje, że małe dostają przyspieszenia. Co ciekawe - już w tym wieku, gdy dostaną zbyt duży kawałek, odruchowo starają się go szarpać... Śmiesznie to wygląda w wykonaniu tak niezdarnych klusków...
Ogólnie małe są obecnie w najfajniejszym wieku - wyglądają przesłodko. A zarazem nie wychodzą jeszcze z nory i nie próbują swoich sił w zmienianiu wystroju mieszkania... No i można się z nimi bawić bez uszczerbku na zdrowiu... i wyglądzie...
Jak widać Ł-otry wyglądają jak małe niedźwiadki. Widzą już i stają się bardziej kontaktowe... tzn. kiedy nie spią... Strasznie garną się do ludzi... choć nie ma się co oszukiwać - jedyne o czym myślą w tym momencie to JEDZENIE
Coraz częściej zaczynają się ze sobą bawić - słychać wtedy poszczekiwania i pomruki. Zaczynają też używać swoich mikroskopijnych ząbków (tak, tak, już nie są scerbate )
Video na razie nie mam, ale wrzuciłam kolejną partię fotek - miłego oglądania...
W domu -> 2008.12.01
2008.12.03
I kolejny dzień za nami...
Coraz więcej czasu spędzam u maluchów, bo chętnie się bawią (choć nadal są to mało energiczne zabawy) i uwielbiają głaskanie... Zabawa zabawą, ale to najlepiej uczy je, że dotyk człowieka jest przyjemny... każda godzina procentuje potem w przyszłości...
Interesujące jest to, że już takie maluchy rozpoznają ludzi (po zapachu, ruchu(?)) - inaczej reagują na mnie, inaczej na "obcych" - wtedy zwykle intruz jest oszczekiwany (ofukiwany ).
Dziś zrobiłam maluchom pedicure/manicure - za poobcinane pazury pięknie podziękowała mi Juvart. To dla niej spora ulga. Dla nas też... A i szczeniaki na tym korzystają, bo dłuższe pazurki przyczepiają się do kocy - teraz o wiele łatwiej im śmigać...
2008.12.19
OK, miało być szybko, ale się nie udało... "Sesja zdjęciowa" zajęła cały dzień... 700 fotek, 250 zatwierdzonych, przerobionych i dodanych do galerii...
Jutro dodam resztę obiecanych rzeczy - a teraz miłej zabawy przy oglądaniu....
http://www.zperonowki.com/html/pol-gallery-cat1092.html
Ostatnio dużo u nas ruchu, a w chwilach wolnych pracuję jako kucharka, kosmetyczka, niania, sprzątaczka, a czasem i fotograf...
Wczoraj doszło do galerii sporo fotek, a to dlatego, że maluchom stoją uszka!!! Stojące uszy w tym wieku to już gwarancja, że gdy dorosną nie będą "kłapouchami" (tak bywa, gdy w wieku 7-8 tygodni szczeniak ma nadal klapnięte), ale będą miały ładne, krótkie wilcze uszka...
Ale to nie wszystko. Takie ucho zmienia wygląd szczeniaka - wreszcie zaczyna przypominać wyglądem "wersje dorosłą"... i można się im dokładniej poprzyglądać...
A co widać:
- krótkie uszy
- białe maski - u niektórych nawet bardzo dokładnie. Czyli żaden ze szczeniaków nie będzie miał czarnego "owczarkowatego" pyszczka
- jasne oczy - o tym była już mowa: obecnie jak widać oczy są stalowe. Z czasem staną się żółte....
Czego nie widać? Tego, że małe są całkiem zgrabne... To nie grube zataczające się kluski, ale prawdziwe miniaturowe wilczaki. Śmigają tak, że czasami ciężko je połapać...
A z newsów?
Oczywiście w tym wieku mają już za sobą odrobaczanie, niedługo będzie drugie. Znów pól dnia nie będą się do mnie odzywać...
Jest kłopot z fotkami, bo... nie daje się ich robić... Każda próba kończy się tym, że w obiektywie widać nosy, uszy, a cała banda wisi na człowieku ciągnąc za wszystkie sznurki, za nogawki i pogryzając buty... Porównanie małych wilczaków do pirań jest jak najbardziej uzasadnione...
Małe miały drugi raz przycinane pazurki... Z tym też jest problem - jest to możliwe jedynie gdy śpią. A śpią jedynie, gdy nikogo u nich nie ma... Więc obcinanie pazurków polega na tym, że człowiek siedzi u nich przez godzinę i bawi się czekając aż wreszcie popadają... Wtedy można brać i ciąć... Czasem w tym momencie ktoś wejdzie do pokoju i... jazda zaczyna się od nowa...
Co do żywienia to polują jeszcze na mamę i jak się uda to także na ciocie Belcię... Ale dostają (i chętnie jedzą) suchą karmę z mięsem i mlekiem. A wrzucenie kilku kości przypomina reklamę KitKat'a z piraniami....
Imprezowanie zaczynają od rana... Najpierw jest krzyk, że MISKA PUSTA. Potem zaczynają się zabawy...
Żaden pies nie chce spać w ich pokoju... Jedynie Belcia to jeszcze jakoś znosi...
Dorosłe samce chętnie wpadają w odwiedziny, ale jedynie po to, aby sprawdzić, czy wszystko gra. Potem dają nogę Po kilku próbach sprawdzania przez maluchy, czy to nie kolejna ciocia uznały, że coś takiego uwłacza ich godności...
Na polu walki została jedynie Juvart, która znosi na posłanie zabawki porozwalane po całym pokoju. Oraz Kasdeya i Loray... Czekają, gdy małe jeszcze podrosną, bo teraz są zabawne, ale nie chcą się jeszcze bawić w ganianego i zagryzanie...
Krótko mówiąc nikt się nie nudzi i nikt nie narzeka na brak zajęcia....
2008.12.22
Przed nami Święta, a to oznacza, że to ostatnia szansa na mała sesję zdjęciową (W domu -> 2008.12.22)- przez kilka dni będzie o wiele za dużo zamieszania z przygotowaniami... No i do tabelki zostaną dodane ostatnie wagi, bo utrzymanie szczeniaka na wadze zaczyna graniczyć z cudem. A i wagowo maluchy powychodziły już ponad 3 kg....
2008.12.24
Radosnych Świąt Bożego Narodzenia,
odpoczynku w rodzinnym gronie (dwu i czworonożnym),
oraz pasma sukcesów (wystawowych i szkoleniowych)
oraz spełnienia najskrytszych marzeń (aby nasze wilczaki były choć o połowę spokojniejsze)
w nadchodzącym Nowym Roku.
2008.12.30
Przestało padać, po Świętach chwycił mróz... czekaliśmy na śnieg, ale.. ile można... . Rano było mroźno, ale słonecznie - idealna pogoda na pierwszy spacer... Najpierw trzeba było wyprowadzić stadko na ganek... ciężka praca, bo maluchy rozłaziły się we wszystkie strony... Potem schody... odwagi im nie brakowało i dwa same popędziły na dół.. jak na mój gust zbyt szybko , więc kolejne znosiłam sama... Na dole zdziwienie - NIE MA SUFITU! Tzn. jest, ale baaardzo wysoko... No i te zapachy...
Chwila zastanowienia i zaczyna się SZALEŃSTWO. Trzeba obwąchać każdy krzaczek, każdy kamień. Sprawdzić każdą dziurę, zerknąć w każdy kąt...
Dorosłe psy pokazywały swoje włości, a Loray i Kasdeya pilnowały, aby stadko zbytnio się nie porozchodziło...
Eligo zadowolony zgrywał guru, Belcia pokazywała gdzie jest stołówka i gdzie zakopuje się kości (tzn. dokładniej mówiąc, gdzie ona odkopuje kości zakopane przez inne psy).
2008.12.31
Maluchy mają już 6.5 tygodnia i przypominają miniaturowe wilczaki. Dziś zrobiłam im małą kontrole (ponowną, już oficjalną, będą miały za tydzień w Związku Kynologicznym). Zgryzy są w porządku, u wszystkich piesków wyczuwalne jąderka... Zły zgryz i brak jąderek to wady, które czynią szczeniaka niehodowlanym... Pod tym względem mamy więc już spokój.... Zdanego nie musimy wykluczać jako pieska WYŁĄCZNIE "na kanapę"....
Jeśli chodzi o eksterier to o maskach, uszach i oczach pisałam. Cała grupka ma krótkie ciała - nie ma ani jednego ciężkiego "niskopodwoziowca" (z takich krótkonożnych szczeniaków wyrastają potem zwykle wilczaki, które bardziej przypominają owczarki niż wilki). Ani jeden szczeniak nie ma ciężkiej głowy, wargi są suche, nie będzie więc śliniących się Fąfli... . No i jak to u nas bywa Maluchy są BARDZO "eleganckie" - w wyrazie i ruchu.... Żadnych grubasków potykających się o własne nogi i ogony.... Same małe wilczki...
2009.01.04
Na stronach są już nowe fotki, ale obawiam się, że bardziej będą komplikować wybór niż pomagać... W czym problem? Różnice między szczeniakami mocno się pozacierały... Fotografując maluchy starałam się pokazać różnice między nimi, ale rzeczywistość jest taka, że gdy wpada cała banda jednocześnie to człowiek głupieje, bo wszystkie są takie same... Znam je od urodzenia, ale biorąc je do fotografowania musiałam chwilkę się poprzyglądać, aby być pewną, że biorę tego właściwego szczeniaka...
Przeglądając zdjęcia widzę, że chyba udało mi się te różnice uchwycić, a i opisy będą rożne... Jednak proszę brać pod uwagę, że ewentualne różnice między szczeniakami są na serio minimalne... I najaktywniejszy powita nas tak samo wylewnie jak ten najspokojniejszy. Największego od najmniejszego poznaje się stawiając szczeniaka na wadze.... Najjaśniejszy jest w zasadzie w tym samym kolorze co ten najciemniejszy... Krótko mówiąc to bardzo wyrównany miot...
A jeśli chodzi o poszczególne szczeniaczki - pod względem charakteru możemy uporządkować je w pary....
Ta dwójka to żywe sreberka - szczeniaczki ruchliwe i ciekawskie. Zawdzięczają to częściowo budowie - są troszkę krótsze, trochę mniejsze od rodzeństwa, ale niekoniecznie lżejsze - z doświadczenia wiemy też, że nie oznacza to, że jako dorosłe psy też takie będą - czasem najmniejszy szczeniak wyrasta na największego... ale ruchliwość i cechy charakteru zwykle im pozostają. |
|
Łątka... Mała iskierka. Urodziła się najmniejsza, ale szybko nadgoniła zaległości... Mniejsza waga była spowodowana chyba tym, że suczka spala więcej energii od reszty... idzie spać ostatnia i pierwsza wstaje. Podczas, gdy cześć jej rodzeństwa torowała sobie drogę siłą ona w tym czasie myślała... Bardzo pomysłowa z niej suczka, która szybko uczy się, że zamiast wyważać drzwi, lepiej otworzyć je klamką... Jak się będzie dużo krzyczeć to przyjdzie jedzenie, gdy się będzie udawało małą sunie, to człowiek poświeci jej więcej uwagi niż reszcie maluchów... |
|
Łycko... Najaktywniejszy z braciszków - nic dziwnego, że to właśnie Łątkę wybrał na towarzyszkę zabaw... To z nią urządza dzikie pogonie po śpiącym rodzeństwie...Pierwszy nauczył się otwierać drzwiczki od kratki odgradzające go od pokoju - jeśli po powrocie do domu zastałam biegającego szczeniaka mogłam być pewna, że to właśnie on. W nowym otoczeniu najchętniej dokonywałby zwiedzania razem z właścicielem. Nie jest typem szczeniaka chodzącego własnymi drogami... Inteligentny pies, ale nie jest typem dominanta. |
|
W każdym miocie trafiają się szczeniaczki pozornie spokojniejsze.... Zwykle są to szczeniaki większe niż rodzeństwo, nie walczą o miskę, ale spokojnie jedzą to co się im należy. Nie szaleją, nie męczą rodzeństwa, cierpliwie znoszą zaczepki, ale niech jakiś szczeniak przesadzi ... chwila i już wie, że "spokojny" nie oznacza "ciapowaty"... Zwykle jest bowiem tak, że spokojny szczeniak to jednocześnie największy "dominant" w miocie. Nie walczy o miskę, bo inne szczeniaki nie próbują mu wyrywać jedzenia. Nie męczy rodzeństwa, bo ma swój honor... Nie bierze udziału w przepychankach, bo jest ponad to. I trzeba mocno się postarać, aby wyprowadzić takiego psa z równowagi... ale biada innemu psu, który tak zrobi... |
|
Łatana... Spokojny wilczak w żadnym wypadku nie oznacza nieruchliwy, czy ciapowaty, a pewny siebie nie oznacza szczeniaka, który nie chce współpracować z ludźmi. Wystarczy tylko przekonać takiego szczeniaka, że jest się fajnym kompanem do zabawy.. Wchodząc do nowego pomieszczenia Łatana zwiedza wszystko na własną łapę - uwielbia poznawać otoczenie. Bez obaw zagląda w każdy kąt. Ale czy meble i krzesła muszą być bardziej interesujące od człowieka? Oczywiście, że nie... Dobry pomysł - np. rzucanie łapciem i krzesła przestają być ważne. Frajdą staje się aportowanie (bo trzeba zobaczyć co właśnie przeleciało przez pokój) i przynoszenie, aby pokazać i pochwalić się co się upolowało.. |
|
Łiczer... |
|
I ostatnia dwójka, którą można umieścić między poprzednimi... Nie są to szczeniaki ani bardzo dominujące, ani bardzo uległe. Ani bardzo spokojnie, ani bardzo aktywne. Ani największe, ani najmniejsze... Można by powiedzieć "przeciętne", ale tak nie jest.... Nie mają żadnych cech, które by powodowały, że są "bardziej", czy "naj" w porównaniu do innych. Ale to właśnie ich ewentualna zaleta... Bo są dość pewnie siebie, ale nie chcą byc szefami - wolą, gdy główne stanowiska piastują inni. Lubią kontakt z człowiekiem, ale nie przesadzają i czasem potrafią się zająć same sobą. Są ciekawskie, ale potrafią trzymać "nos" na uwięzi...I to w sumie bardziej od właściciela będzie zależało, w którym kierunku pójdą....
|
|
Łada... Kobieta zmienną jest...I taka jest właśnie Łada... Zamiast charakteru "pomiędzy" mamy u niej raczej miks zachowań Łatany i Łątki... Czasem jest aktywna jak ta druga, czasem spokojna jak ta pierwsza... W nowym pokoju najpierw była nieśmiała, potem nastąpiło przełączenie się na szczeniaka, który nie spocznie, aż wszystkiego nie zobaczy i nie pozna... Przy ludziach czasem ma napad "przylepności", aby chwilę potem samemu zwiedzać otaczający ją świat... Trudno powiedzieć na jaki typ osobowości wreszcie się zdecyduje... |
|
Łowca... Początkowo myślałam, że to on będzie najspokojniejszym i najcichszym psem, ale wraz z wiekiem stawał się coraz bardziej energiczny... Początkowo do życia podchodził z pewnym namysłem, teraz widać, że coraz bardziej zastanawia się, czy nie zostać "lizusem nr 1." Chłopak ma swój rozumek i pewnie będzie miał taki charakter, jaki będzie najbardziej "opłacalny"... |
- Aby odpowidać zaloguj się lub utwórz konto
- 12422 odsłony
Odpowiedzi